FORUM SCHOLANDZKIE

FORUM KRÓLESTWA SCHOLANDII

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2013-05-17 23:20:40

Jerzy Scholandzki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-08-10
Posty: 505

Nocne pisanki

Tak się składa, a nazwijmy to zestarzeniem mikronacyjnym. Po prostu nie mam czasem, żadnego pomysłu na coś nowego.
Mając to na uwadze siadam przed klawiaturą i myślę - co by tu napisać? I pewnie nic mi się nie uda bo ?  Idąc za realnym
tekstem przeboju "Gdzie Ci Mężczyźni" można by zapytać gdzie te mikronacje? Te sprzed 10-ciu lat. Gdzie ten zapał? Gdzie
forma istoty państwa mikronacyjnego? Odpowiedź jest prosta. Idąca technika mówiąc językiem naszych sąsiadów - poszła
w pieriod. Fora internetowe, face-booki, czy też blogi, zdominowały całkiem założenie mikronacji tak prostej jak przysłowiowe
wymyślenie koła. Złożeniem były strony internetowe, które dla wymiany informacji podpierały się Listą Dyskusyjną i trzymał
się jednej prostej zasady - im mniej reala tym więcej używania fantazji -  wyciągniętej z umysłu samego uczestnika. Praktycznie
obecne mikronacje, które przetrwały, w swoim założeniu (początkach) nawiązują do czasów kiedy nas jeszcze nie było. Królowie,
Książęta, szeroko pojęta arystokracja, była podstawą państwa okraszona pewnymi ramami gospodarki. Ale tylko nawiązują. 
Bo właściwie już mało z tego zostało.

Takim jednym - być może pierwszym - przykładem obalenia mitu wirtualności było stworzenie Organizacji Polskich Mikronacji.
Szacowne dzieło póki co istniało na forum w internecie. Jednak szumne realne zjazdy zepsuły wszystko. Gdzie OPM?  Wiadomo.
Nie istnieje. Więc przykład jest prosty - realne znajomości w wielu wypadkach nie sprzyjają idei prostego założenia, że uczestnicy
powinni opierać swoją znajomość na etapie wirtualnym.

Pisałem wyżej, że inspiracją v - państw były stare czasy historyczne. Dlaczego tak zakładano? Bo one minęły. A więc są przecinkiem
w istnieniu realnym. I gdyby w mikronacjach istniał konserwatyzm, być może wówczas to piękno wirtualności było by zachowane.
Powstawały by strony niczym nie związane z realem, wymyślano by legendy, opowiadania, tworzono by historię mikronacyjną.
Nie trzeba by było korzystać ze zdobyczy internetowej techniki typu "kurnik" gdzie naprawdę intelektualność uczestnika zależała by
od jego inteligencji, pomysłu, czy umiejątności. A tak mamy ligi piłkarskie, snookerowe, w których wszystkie te cechy zastępuje
serwer opierający się na programie i dający jakąś niewielką procentową decyzyjność uczestnika. Zresztą praktycznie nie widoczną,
oprócz ogłaszanych wyników, dla pozostałych.

Tak też się dzieje, że mikronacje może nie upadają, ale zainteresowanie nowego uczestnika jest praktycznie zerowe. Bo cóż innego
osiągnie czego nie ma na facebooku , czy innym twitterze. Tam może wstawić zdjęcie, komentarz wymienić się swoim poglądem
w sposób często fikcyjnym kontem. Po co więc trudzić się posługując się zakamuflowanym nazwiskiem w mikronacji.

Ale dość narzekania. Na naszej scenie wirtualnej pewien prym wiodła Sarmacja, która jako jedyna cieszyła się populacją większą niż
inne tego rodzaju kraje. Można by zadać pytanie - dlaczego? Z tego co widzę bardzo wiele osób z innych krajów przyglądało się uważnie.
Co takiego oni robią, że są tak popularni. Ja sam, po jakże 'szczytnej'  inicjatywie dawnego scholandczyka i propozycji do integracji
z Sarmacją zacząłem czytać forum i interesować się tym krajem, a w konsekwencji innymi, aby wyrobić sobie pewien pogląd na inne
mikronacje. Jednak ostatnimi czasy Sarmacja trochę się zachwiała. Można to rozłożyć na dwie części. Przed abdykacją i po zaistniałym fakcie.
Popularność w pierwszej fazie miała ogromny wpływ na fazę drugą. Istniała tam ogromna swoboda wypowiedzi, potężna machina inflacyjna
pieniądza co bezsprzecznie miało wpływ na gospodarkę. Pieniądze nie miały żadnego bodźca na nowego mieszkańca, który chciał być producentem
i mieć swoją firmę. A więc sprzedawać/ kupować. Całą tę zabawę niszczyły tantiemy za artykuły, które tylko w niewielkim stopniu miały coś
wspólnego z mikronacją. Zazwyczaj wklejenie zdjęcia i dwu-trzy linijkowy opis generował pieniądzem a komentarze podbijały ilość waluty.
Powstawały setki tysięcy Libertów, których nie można było zagospodarować w prawdziwej działalności rynkowej.

Druga strona popularności to swoboda wypowiedzi. Tu już nie było ograniczenia. Nie liczyły się, żadne zasady. I to było pewnym zaczątkiem
drugiej fazy.  PIIG wkurzony atakami na jego osobę ( Uff - gdzie ta idea Księstwa) abdykował i usunął z serwera swoje dzieło. Między innymi
system gospodarczy nazywany Syriuszem. Okazało się, że jedna osoba potrafiła sprawić iż ta sprawnie działająca machina, która była jakimś
wyznacznikiem dla innych zachwiała się tak potężnie iż do tej pory istnieje swego rodzaju chaos organizacyjny.

Odeszło wiele osób będących dość długo, ale kojarzących się z tzw. "swobodą wypowiedzi"  co można zaliczyć za ogromny plus. Przyszedł
okres gdzie praktycznie co druga osoba ma inną wizję państwa. Proponowane różne rodzaje profilu państwa. Kadencyjność Księcia, co w sumie
zmieniło by monarchę w prezydenta. Dodatkowo przyszedł wspomniany problem finansowy, jak i stworzenie systemu gospodarczego.
Uważam, że do póki ktoś poważny tym się nie zajmie, nie można tworzyć rozbudowanych bzdur proponowanych przez jednego mieszkańca 
o czym pisałem w artykule - Ratujcie Sarmację.

Nie mogę też powstrzymać się od jednego cytatu ' doradcy', który w pewnym momencie napisał cyt." No ale jak systemowo wprowadzić
inflację produktów, bo zakładam że jaki by nie był nowy system to coś się będzie produkować i sprzedawać...." Choć uważam to za lapsus słowny
bo wszystko rozumiem ale systemową inflację produktów?  Całe życie myślałem iż inflacja dotyczy pieniądza a nie rzeczy materialnej - raczej
pasowała by cena. Tyle, że doradca brnie dalej tłumacząc cyt. "...Ciężko jest bowiem wytworzyć popyt większy od podaży. Raczej jest odwrotnie, ..."
Moim zdaniem można. Bo wówczas słowa te tracą sens. Jest jedno i drugie i inflacja nie ma z tym nic wspólnego.

No dość. To nie miał być artykuł o problemach Sarmacji bo powinna wyjść z zastoju na prostą. Użyłem tych argumentów jako przykładu. Gdyby
mikronacje - a raczej mieszkańcy - utrzymywali ideę wirtualności, nie organizowali zjazdów na Okopowej, każdy byłby osobą dla drugiej wirtualną
być może realne znajomości, rozmowy telefoniczne, i różnego rodzaju podchody w celu usunięcia głowy państwa, nie doprowadziły by do takiego stanu.
Gdyby opierać wymianę korespondencji unikając ' swobody wypowiedzi' na bazie tytulatury i pewnego rodzaju wirtualnego pomyślunku.
Kończąc zastanawiam się czy to zmierzch zainteresowania v-światem? Może jednak nastąpi pewien ewolucyjny moment, że uczestnik 'odgrodzi '
real i da innym coś ze swej pomysłowości. Może ktoś ma taką wizję bo siadając do pisania nie wymyśliłem nic nowego.


Jerzy Scholandzki

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kl6a.pun.pl www.festivalparkopole.pun.pl www.naruto13sasuke13sakura.pun.pl www.lksdabdabrowa.pun.pl www.sarmatian.pun.pl